Logo Polskiego Radia

W Moskwie zmarła Ludmiła Aleksiejewa

PR dla Zagranicy
Katarzyna Semaan 09.12.2018 11:13
Przez całe życie walczyła o poszanowanie wolności obywatelskich w Związku Radzieckim, a później w Rosji
Ludmiła Aleksiejewa podczas spotkania z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych Rosji, 07.02.2017 r.Foto: PAP/ITAR-TASS/Mikhail Metzel

Założycielka i szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa krytykowała rządy Władimira Putina i występowała przeciwko wszczynanym przez Kreml konfliktom zbrojnym: w Gruzji i na Ukrainie. Była współautorką listu radzieckich intelektualistów do Polaków, w którym przepraszała naród polski za zbrodnię katyńską. Korespondent Polskiego Radia w Moskwie Maciej Jastrzębski był w gronie tych dziennikarzy, którzy wielokrotnie się spotykali z Ludmiłą Aleksiejewą. Z tych spotkań pozostało kilkanaście godzin wywiadów, w których Ludmiła Michajłowna opowiadała o sobie, o swoich bliskich, o Polsce i o przemianach w jej ojczyźnie.

Siwe, krótko przycięte włosy. Duże okulary i uśmiech, którym obdarowywała każdego rozmówcę. Ludmiła Aleksiejewa była osobą zdecydowaną, której wrodzony optymizm często bywał przytłaczany przez otaczającą ją rzeczywistość. - Luda wie, czego chce, i zdaje sobie sprawę, jak ciężko to osiągnąć - tak o znanej rosyjskiej dysydentce mówili jej przyjaciele. Szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej marzyła o tym, że kiedyś w Rosji słowa: prawda, otwartość, uczciwość i szacunek na stałe zagoszczą w życiu społeczno-politycznym. Mówiła jednak otwarcie, że takie przemiany w jej ojczyźnie nie będą możliwe, dopóki z Placu Czerwonego nie zniknie mauzoleum Włodzimierza Lenina i doczesne szczątki Józefa Stalina, a ludzie nie zaczną ufać sobie nawzajem. W jej opinii modernizacja polityczna Rosji dokona się tylko wtedy, gdy politycy i prości obywatele będą potrafili uporać się z historycznym bagażem, jaki pozostawił im w spadku Związek Radziecki.

Ludmiła Michajłowna Aleksiejewa urodziła się w Eupatorii na Krymie, ale jej pierwsze dziecięce wspomnienia wiążą się z Moskwą. Rodzice małej Ludy opuścili czarnomorski półwysep i przenieśli się do stolicy radzieckiego imperium w poszukiwaniu wykształcenia i pracy. Ojciec Michaił Sławiński został ekonomistą, a matka Walentyna Jefimienko - uniwersytecką wykładowczynią specjalizującą się w teoriach matematycznych i autorką wielu podręczników dla studentów. „Jako dziecko rosłam w przekonaniu, że mieszkam w wolnym i najbardziej sprawiedliwym państwie na świecie” - wyznała w wywiadzie dla Polskiego Radia.

Gdy w 1941 roku hitlerowskie Niemcy napadły na Związek Radziecki, ojciec Ludmiły - Michaił poszedł na front, a czternastoletnia Luda wyjechała z grupą ewakuowanych dzieci do Kazachstanu. Czytając w gazetach o okropnościach wojny i szybkim marszu armii niemieckiej na Moskwę, postanowiła, że „gdy Moskwa padnie, ucieknie z Kazachstanu i będzie walczyć z faszystami”. W 1942 roku dziewczynkę ponownie ewakuowano. Tym razem do Iżewska, gdzie pracowała jej matka. W tym samym roku nadszedł z frontu ostatni list od ojca. Po wojnie okazało się, że zginął podczas próby przerwania blokady Leningradu. Wiosną 1943 roku dziewczynka wraz z matką wróciły do Moskwy. Wtedy też Ludmiła postanowiła wstąpić do Komsomołu. Na front jej nie wysłano, ale przez wiele miesięcy pracowała przy budowie stacji metra.

Po zakończeniu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej Aleksiejewa rozpoczęła studia na wydziale historii. Wtedy też zaczęła dostrzegać, że nie wszystko w jej kraju jest uczciwe i dobre. Ludzie, walcząc o stanowiska i władzę, zdradzają jedni drugich i na kłamstwach opierają swoje zawodowe kariery. Od 1960 roku jej moskiewskie mieszkanie stało się miejscem spotkań inteligencji i radzieckich dysydentów. Często odwiedzali ją zachodni dziennikarze, aby porozmawiać z przeciwnikami systemu komunistycznego, a KGB na stałe wzięło dom pod obserwację. Osiem lat później za udział w licznych demonstracjach i protestach w obronie radzieckich pisarzy i intelektualistów Aleksiejewa została wyrzucona z Komunistycznej Partii ZSRR.

W 1976 roku wraz z przyjaciółmi założyła Moskiewską Grupę Helsińską i poświęciła się dokumentowaniu warunków, w jakich radzieckie władze przetrzymywały więźniów politycznych. Przełomowy w życiu Aleksiejewy okazał się 1977 rok. Oskarżona o antypaństwową działalność, została zmuszona do emigracji. Wyjechała do USA, gdzie była między innymi zagraniczną korespondentką Moskiewskiej Grupy Helsińskiej. W latach osiemdziesiątych XX wieku pracowała nad publikacjami poświęconymi historii radzieckiej opozycji i „innego myślenia”. Na co dzień współpracowała ze stacjami radiowymi Głos Ameryki i Wolna Europa, pisała dla zachodnich gazet i uczestniczyła w konferencjach Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. W okresie rozpadu Związku Radzieckiego apelowała do międzynarodowych organizacji, aby zajęły się nie tylko obroną więźniów politycznych, ale również podstawowych praw obywateli. Wróciła do ojczyzny w 1993 roku, a trzy lata później została wybrana przewodniczącą Moskiewskiej Grupy Helsińskiej. Parafrazując poetkę Annę Achmatową, napisała, że obrońcy praw człowieka powinni „być ze swoim narodem tam, gdzie on ku swojemu nieszczęściu akurat się znalazł” (Pokolenie odwilży).

W 2004 roku Aleksiejewa wspólnie z Garrim Kasparowem i Georgijem Satarowem utworzyła Wszechrosyjski Kongres Obywatelski, organizację, której naczelnym hasłem jest walka „o demokrację przeciwko dyktaturze”. Aktywnie uczestniczyła w demonstracjach organizowanych przez tak zwaną Strategię 31. Ten ruch społeczny skupia zwolenników wielu organizacji opozycyjnych, które domagają się od władz przestrzegania konstytucyjnych praw obywateli. Podczas jednej z takich demonstracji w grudniu 2009 roku Aleksiejewa została zatrzymana przez OMON. Wywołało to gwałtowną reakcję na całym świecie. W swoje osiemdziesiąte urodziny 20 lipca 2007 roku wyznała, że wierzy w Rosję i możliwości rosyjskiego społeczeństwa: „W ciągu dziesięciu-piętnastu lat Rosja będzie demokratycznym krajem i państwem prawa. Niezależnie od tego, kto będzie zasiadał na Kremlu, ludzie nie pozwolą traktować się jak bydło. W krajach z rozwiniętą demokracją w rządach także nie siedzą anioły, ale oni tam nie śmieją się tak zachowywać - bo im na to nie pozwalają. Wierzę, że również my będziemy umieli ujarzmić naszą biurokrację. Nie wiem, czy dożyję, ale życzę Wam tego w 2017 roku - datę łatwo zapamiętać. Nie zapomnijcie też o przepowiedni babci Ludy. W 2017 będziemy demokratycznym państwem” - życzyła swoim rodakom Aleksiejewa (cytat ze strony internetowej Memoriału). Gdy podczas różnego rodzaju imprez okolicznościowych wspominało się w Rosji okres Związku Radzieckiego i czciło pamięć „wielkich wodzów” Stalina i Lenina, Aleksiejewa się denerwowała, mówiąc, że to drwiny z ludzi.

Ludmiła Aleksiejewa wielokrotnie zajmowała stanowisko w sprawie zbrodni katyńskiej. W 1980 roku, w okresie najtrudniejszych dla Polski przemian, podpisała się pod listem rosyjskich obrońców praw człowieka do narodu polskiego, w którym zapewniała: „W te pamiętne i bolesne dla Polski dni my, sowieccy obrońcy praw, chcemy raz jeszcze zapewnić naszych polskich przyjaciół, a w ich osobach cały naród, że nikt z nas nie zapomni o tej odpowiedzialności, jaką kraj nasz ponosi za zbrodnię popełnioną przez jego oficjalnych przedstawicieli w Katyniu. Jesteśmy pewni, że bliski jest już dzień, w którym oddamy wszystkim uczestnikom tej tragedii to, co im się należy. Zarówno katom, jak i ofiarom: jednym w miarę ich zbrodni, a drugim w miarę ich męczeństwa” (czasopismo „Kontinient”).

Wypowiadając się o zwycięstwie nad faszyzmem w drugiej wojnie światowej, podkreślała, że to „nie wynik zasług Stalina, ale męstwa żołnierzy” („Moskowskij Komsomolec” 2010). Podpisywała się też pod wszystkimi apelami do władz Rosji o wzięcie w obronę dziennikarzy i ujawnienie zabójców oraz zleceniodawców zabójstw i pobić znanych publicystów. Prywatnie przyjaciele nazywali ją „babcią Ludą”, za co się nie obrażała i sama wielokrotnie tak o sobie mówiła. Była osobą pogodną i pełną nadziei. Jednak w kwestiach obrony praw obywateli cechowała ją bezkompromisowość. „Kompromis tak, ale nie za wszelką cenę” - przyznawała w wypowiedziach dla Polskiego Radia. Jej opinię cenili zarówno eksperci monitorujący przestrzeganie praw człowieka, jak i dziennikarze. W Rosji cieszyła się szacunkiem tych, których praw broniła, a także tych, których krytykowała za ich łamanie. Aleksiejewa wierzyła ludziom i wierzyła w ludzi, dlatego wciąż, aż do ostatniego dnia życia starała się dla nich zmieniać świat na lepszy.

IAR/ks

Print
Comments
  0 comments
    No Comments
Published comments are the opinions of private individuals and do not reflect the views of Polskie Radio S.A. With regards to this, Polskie Radio S.A. does not accept any liability for any content published. Any comments containing vulgar language will be deleted in accordance with Polish law.
Comments
Copyright © Polskie Radio S.A About Us Contact Us